AA Dr Bob: człowiek i lekarz
bardzo trudno jest mówić o AA Dr Bob bez wchodzenia w eulogisticsuperlatives. Gdy żył, śmiał się z nich. A teraz, choć nie żyje, czuję, że wciąż się z nich śmieje. Siedziałem obok niego wiele razy przy stole mówców i patrzyłem, jak wije się, gdy udzielano mu kwiecistego wprowadzenia. Wielu przewodniczących spotkania starało się wziąć na siebie odpowiedzialność przedstawiania go, określając go jako współtwórcę „największego, najcudowniejszego, najwspanialszego, najbardziej doniosłego ruchu wszech czasów.- Dr Bob wyszeptał mi przy jednej z takich okazji-Mówca z pewnością zajmuje dużo czasu i czasu.”
chociaż dr Robert Holbrook Smith bardzo cenił ducha osobistej wdzięczności, który zwykle powodował takie superlatywy, nigdy nie traktował ich poważnie jako odpowiednich dla siebie. Wstał, by z całą pokorą opowiedzieć prostą historię powrotu alkoholika do trzeźwości. Dr Bob rzadko odwoływał się do swojego ogromnego doświadczenia z innymi. Po prostu powtarzał na różne sposoby historię wielkiego powrotu jednego człowieka. I to było jego własne.
mógł zostać naukowcem i statystykiem, bo słyszał więcej spowiedzi o rozlewiskach i straconych weekendach niż ktokolwiek inny żywy. Ale nigdy nie zrobił tego w ten sposób. Zawsze był prosty. Kiedyś Dr Bob zgubił się w alkoholowej mgle. Przypomniał sobie, że był dumny, pełen urazy, zarozumiały, samowystarczalny i samolubny. Ale czy przemawiał przy stole bankietowym, czy służył alkoholikowi na oddziale, był miły, ale stanowczy, poważny i sympatyczny, zawsze nie zważając na rasę, kolor skóry, wyznanie lub poprzedni stan niewoli alkoholowej.
pokorny od Boga lub od upokorzenia
Dr Bob był pokornym człowiekiem. Jego pokora zrodziła się bez wątpienia z upokorzeń wobec dobrej żony, Anny i kolegów z zawodu lekarza. To doprowadziło do wielkiego kroku, aby stać się pokornym przed swoim Bogiem. Oto kryzys w jego życiu: w końcu znalazł Boga, którego znał, który by mu pomógł, gdyby tylko pokładał w nim pokorną ufność. Oto historia doktora Boba. Jest to również historia dwunastu kroków, które logicznie następują, gdy sytuacja staje w obliczu uczciwego realizmu.
patrząc wstecz na swoje życie, można powiedzieć, że dr Bob był dwiema osobami, dwiema osobowościami, nawet w czasach jego picia. Po wytrzeźwieniu nadal miał dwie osobowości. W trakcie pobytu w Szpitalu Św. Tomasza pełnił funkcję doktora R. H. S., lekarza. Ale kiedy przyszedł do pokoju 390 na oddziale alkoholowym, odłożył płaszcz nauki i profesjonalizmu i stał się po prostu Doktorem Bobem. Który był człowiekiem chętnym, chętnym i zdolnym do pomocy bliźnim. Gdy wychodził ze szpitala każdego dnia, przez drzwi wychodziło dwóch mężczyzn-jeden wielki lekarz, drugi wielki człowiek.
To było całkiem naturalne, że dr S. szukał hospitalizacji dla alkoholików. Od lat odsyłał chorych do szpitala Św. Tomasza. Dla niego alkoholizm był chorobą tak realną jak zapalenie płuc. Leczenie nie było łatwe. Nowe leczenie miało mieć charakter fizyczny, psychologiczny, społeczny i duchowy. Jako całość pacjent był chory i wymagał leczenia.
dzięki Bogu i siostrom Miłosierdzia
wielu jego kolegów w zawodzie medycznym nie zgadzało się z Dr. S., niektórzy gorzko. Na szczęście znał siostry pielęgniarki w Szpitalu Św. Tomasza. Miał wielkie szczęście, nawet opatrznościowe, że spotkał się z siostrami Miłosierdzia św. Augustyna. Ponieważ w długiej, długiej historii ich zakonu, zajmowali się wszelkimi rodzajami chorób, zaniedbań i nieszczęść, a teraz byli gotowi wypróbować nowszą metodę leczenia alkoholizmu. Oddział otwarty dla Anonimowych Alkoholików w szpitalu powszechnym po raz pierwszy.
Dr S. i siostry szybko nauczyły się dokładniej diagnozować i skuteczniej przepisywać. Oto nowy typ pacjenta potrzebującego nowego rodzaju leczenia. Co więcej, zaburzenie było bardziej psychiczne i duchowe niż po stronie fizycznej. Tutaj był pacjent, którego myślenie było zakłopotane; których postawy były błędne; których filozofia życiowa była pomieszana, a poczucie wartości wypaczone; że życie duchowe nie istniało. W konsekwencji, pacjent był wyzwaniem dla umiejętności, cierpliwości i modlitwy wszystkich, którzy pracowali w szpitalu z Dr. S. w szlachetnej sztuce uzdrawiania strasznie zranionej osobowości.
to, jaki sukces przyniósł jego wysiłki, jak również wysiłki sióstr i wszystkich, którzy pracowali z wieloma pacjentami, którzy przeszli przez ten oddział, jest teraz kwestią historii AA. Zawsze pozostanie pomnikiem pamięci R. H. S., M. D.-I Dr. Bob, człowiek.
By J. G. from Ohio, AA Grapevine, September 1978