Nawet jeśli Bigfoot nie jest prawdziwy, wciąż go potrzebujemy – High Country News

Laura Krantz spędziła dwa lata na poszukiwaniu Bigfoot w ramach swojego podcastu Wild Thing.
Jake Holschuh/Foxtopus Ink

otwieram swój e-mail: kolejna notka od kogoś, kto słuchał mojego podcastu Bigfoot, Wild Thing i czuł się zmuszony do napisania do mnie. Przez większość czasu to miły list od fanów. Co jakiś czas jest to wylew rozczarowania lub wściekłej diatryby. I są jeszcze listy takie jak ten: „wiem, że istnieją-ponad wszelką wątpliwość, zostałem fizycznie dotknięty ramieniem przez jednego na mini-wyprawie w północno-wschodnim stanie Waszyngton-robiąc zdjęcia wirowe i wymieniając historie z Departamentem szeryfa lokalnego hrabstwa. To dobrzy ludzie, ludzie Sasquatch – są czymś więcej niż dziką rzeczą w lesie.”

Laura Krantz/Foxtopus Ink

ulżyło mi, że to nie jest poczta nienawiści — lambasting me for ośmielając się kwestionować wielką stopę, lub ośmielając się badać wielką stopę, lub po prostu ośmielając się mieć opinię — ale list pozostawia mnie skrępowanego, zakłopotanego, pytającego, dlaczego dokładnie się w to wpakowałem. Spędziłem ostatnie dwa lata badając i relacjonując podcast o największym micie Ameryki, głównie w celu zrozumienia, dlaczego mój krewny, szanowany profesor antropologii, miał obsesję na punkcie Wielkiej Stopy, narażając swoją reputację na szwank w poszukiwaniu stworzenia. Teraz zastanawiam się, czy naraziłam swoją reputację. Jestem poważnym dziennikarzem, który pracował dla NPR, obejmując tematy od polityki zagranicznej i Polityki do technologii i literatury. Zgłębiałem różne tematy naukowe. Wierzę w logikę i racjonalne myślenie, nie w duchy czy magię. Ale potem poszedłem gonić Wielką Stopę. Przez dwa lata. Rozmawiałem z naukowcami przyrody, antropologami i psychologami. Obozowałem i wędrowałem po północno-zachodnim Pacyfiku. Uczestniczyłem w sympozjach Bigfoot, wykładach i biwakach. Moje oczy przewróciły się (wewnętrznie) na historie niektórych ludzi, a szczęka opadła na innych. I w końcu, nigdy nie mogłem całkowicie wyeliminować idei Wielkiej Stopy z mojego umysłu.

nie jestem szalona. I nie jestem sama. Od zarania ludzkiej historii dzieliliśmy się historiami o stworzeniach spoza granic cywilizacji, awatarach dzikiej przyrody: Enkidu, dziki towarzysz Gilgamesza w mezopotamskiej epopei; Grendel, chciwy, łaknący cieni prześladowca Duńskich fenów; Australijski yowie; Himalajski Yeti. Bigfoot po raz pierwszy pojawił się pod Salish nazwa, Saskehavas, Sasquatch, w literaturze współczesnej w 1929 roku. Maclean 's, Canadian news magazine, opisał Sasquatch jako” dziwnych ludzi, z których obecnie jest tylko niewielu — rzadko widzianych i rzadko spotykanych…”.””Tribal nations of the Pacific Northwest used stories of Sasquatch to education their children. Jak lepiej uosabiać nieprzewidywalną naturę dziczy niż tajemniczą, nieprzewidywalną dziką rzeczą? Stworzenie takie jak my-ale nie my. W latach 50.XX wieku (gdy plemiona amerykańskie były usuwane z rezerwatów i przenoszone do obszarów miejskich) Wielka Stopa została w pełni przyswojona jako Wielka Stopa, stając się amerykańską ikoną. Setki książek, niezliczone programy telewizyjne … i mój własny podcast. Dlaczego?

„myślę, że potrzebujemy (Wielkiej Stopy) w głęboko zakorzeniony psychologiczny sposób, ze względu na nasze ewolucyjne pochodzenie”, powiedział mi Robert Michael Pyle, lepidopterista, Naturalista i poeta, w wywiadzie pod koniec zeszłego lata. Szliśmy przez cichą i mocno zalesioną polanę w nadmorskim Waszyngtonie. „Myślę, że sięga aż do tego, z czego pochodzimy.”

tribute to Bigfoot spotted outside of Raymond, Washington.
Laura Krantz

półdzikie stworzenia karmią ludzką wyobraźnię od tysięcy lat. Ewoluowaliśmy z nimi i z dala od nich. W wielkim schemacie ludzkiej ewolucji rzadko żyliśmy bez potworów na krawędzi. Miasto-państwo Gilgamesza, mead hall Beowulfa-istnieją w opozycji do Enkidu i Grendela. Boimy się dzikiej przyrody i tęsknimy za nią. Aby Wielka Stopa istniała, nawet w naszej wyobraźni, potrzebujemy krajobrazu, który może go unieść. We współczesnym świecie, który jest tak oswojony, tak przycinany i wybrukowany, tracimy coś, co od dawna jest z nami i co nas definiuje. „Szczerze mówiąc, myślę, że jeśli stracimy nasz związek z dziką przyrodą,” powiedział Pyle, ” będziemy znacznie mniej ludzcy, mniej zwierzęcy.”Nasza wiara w Wielką Stopę może być oznaką naszego duchowego zdrowia.

żyjemy w erze danych i liczb, formuł, algorytmów. Fantazjujemy o przyszłości super komputerów i robotów, samochodzików i dronów dostawczych. Wkrótce nie będziemy musieli opuszczać domu, nie mówiąc już o mieście. Ale jaki jest koszt tego odciętego połączenia z naszymi zwierzętami? Pamiętajmy, że nie jesteśmy daleko od życia na Ziemi, nawet jeśli lubimy udawać, że jesteśmy. Wielka Stopa-przywiązanie do prymitywnego stanu-jest przypomnieniem, że świat jest wielki, szeroki i dziki.

w rzeczywistości kryptozoologia (Badanie zwierząt, których istnienie nie jest udowodnione) ma wspólny cel z chwalonymi kuzynami akademickimi: ochronę. Poszukiwanie Wielkiej Stopy to identyfikacja i ochrona bioróżnorodności i siedlisk. „Raison d’ être dla każdej grupy badawczej bigfoot jest ukrytym motywem — ważnym motywem — jakim jest ochrona i konserwacja”, John Kirk, jeden z wielu, wielu ludzi, z którymi rozmawiałem, powiedział mi w deszczowy dzień, podczas weekendowego sympozjum Bigfoot w Willow Creek w Kalifornii. „Po to to robię. Musisz udowodnić, że istnieją, zanim ocalisz ich siedlisko.”Kirk, policjant i prezes British Columbia Scientific Cryptozoology Club, powiedział, że jest mocno w obozie” Bigfoot exists”, ale dla niego to nie ma znaczenia.

„myślę, że warto zachować środowisko naturalne, ale jeśli można dodać do tego równania biologiczną rzadkość, tak jak zrobili to z sową plamistą” – powiedział. „Bóg mi świadkiem-to jedyny powód, dla którego chciałbym pokazać światu (Wielkiej stopie) istnienie.”

kolekcja książek Bigfoot w Willow Creek w Kalifornii.
Laura Krantz

w chłodny, słoneczny weekend na początku czerwca ubiegłego roku wybrałam się na wycieczkę do strzeżonego prywatnego timberlandu na Półwyspie Olimpijskim w Waszyngtonie. Od miesięcy słyszałem o gigantycznych gniazdach naziemnych, odkrytych przez właściciela ziemi, a teraz obserwowanych i badanych przez grupę badawczą Wielkiej Stopy, projekt Olimpijski. Członek poprowadził mnie głęboko w rododendrony i świerki, na uboczu i w połowie stromego wąwozu, abym mógł zobaczyć gniazda na własne oczy. Spodziewałem się sterty gruzu, czegoś, co przypominało bałagan pozostawiony przez wiosenny Spływ lub walącą burzę. Byłem więc całkowicie zaskoczony 10-metrowymi gniazdami, utkanymi misternie jak ptasie gniazdo, i na tyle głębokimi, by pomieścić dorosłego człowieka. I było ich wiele-21 w tej okolicy, chociaż widziałem tylko garstkę. Nie wyglądały jak łóżko niedźwiedzia, a bardziej jak na zdjęciach, które widziałem, typu gniazd, które robią goryle. I po raz pierwszy przekonałem się bardziej o możliwości Wielkiej Stopy niż kiedykolwiek. Pomysł mnie pobudził; to było elektryzujące i pełne potencjału. Co jeśli przez te wszystkie wieki ludzie widzieli to stworzenie w lesie? A jeśli naprawdę istniał, tuż pod naszym nosem? Co to oznacza?

kryptozoologią interesowali się niektórzy wielcy światowi konserwatorzy, w tym założyciel World Wildlife Fund, Peter Scott, który walczył o klasyfikację potwora z Loch Ness. Miłośnicy Wielkiej Stopy są w głębi serca przyrodnikami. Kochają przebywać w lesie, kochają środowisko, kochają przyrodę i wszystko, co z nią związane. Jeden facet, z którym rozmawiałem, odnosi się do poszukiwań, czasami nazywanych „bigfooting”, jako „wędrówki z celem”, część ogólnego entuzjazmu dla pleneru. Podobnie jak rybacy i myśliwi (wielu Bigfooterów jest obu), chętnie chronią dzicz — miejsce, w którym wciąż dzieje się niewyjaśnione.

w październiku 2017 roku, na konferencji Bigfoot z okazji 50.rocznicy filmu Patterson-Gimlin (słynny minutowy klip rzekomo przedstawiający Wielką Stopę idącą przez las), spotkałem Johna Mionczyńskiego, wieloletniego biologa dzikiej przyrody, który pracował zarówno w agencjach federalnych, jak i stanowych. Dziesiątki lat temu, podczas badania przyrody w górach Wind River w Wyoming, miał spotkanie z włosami. Pewnej nocy obudził się na dźwięk ciężkiego oddechu i cień tego, co przypominało Niedźwiedzia na ścianie jego namiotu. Stwór wbił nos w bok swojego namiotu; Mionczyński próbował go wystraszyć, krzycząc i uderzając. Uciekł, ale wrócił drugi raz, a potem trzeci. Tym razem sylwetka stwora znajdowała się nad namiotem i wyglądało, jakby chodził na dwóch nogach. Mionczyński myślał, że niedźwiedź złapał się za gałąź sosny, która wystawała nad jego namiotem. Więc uderzył ponownie. I tym razem uderzył w coś twardego jak skała. „I jak tylko to zrobiłem,” mówi, ” ten cień pojawił się na szczycie namiotu, i była to sylwetka dłoni, która była około dwa razy szersza od mojej, Z przeciwstawnym kciukiem i włosami między palcami. Niedźwiedzie nie mają takiej łapy. Był większy niż Niedźwiedzia łapa i nie miał pazurów, miał palce, z przeciwstawnym kciukiem.”

Mionczyński przeżył, by opowiedzieć tę historię, ale spotkanie od tego czasu go zastanawia; pomimo całego jego profesjonalnego i naukowego wykształcenia, wymknęło mu się wszelkie wytłumaczenie, jakie mógł wymyślić. Przez dwa lata rozmawiałem z dziesiątkami ludzi takich jak on, jak ja — racjonalnymi, logicznymi ludźmi, którzy podpisują się pod prawami fizyki i biologii, którzy doświadczyli czegoś ponad ich zrozumienie i po prostu muszą to zrozumieć. Chodzą do lasu, mając nadzieję na kolejny rzut oka, aby dokonać bardziej wnikliwych obserwacji, aby lepiej zrozumieć, co jest, a co nie. Są zapalonymi obserwatorami świata przyrody. Prowadzą warsztaty, aby szkolić początkujących Bigfoot, jak rozpoznawać dźwięki zwierząt i scat, zbierać DNA dzikich zwierząt i odlewy utworów. Bigfoot sprawia, że entuzjaści outdoor ludzi, którzy mogli nigdy nie zainteresować. Jeśli natura czegoś teraz potrzebuje, to coraz więcej ludzi się tym interesuje. Czy to ważne, jak się tam dostaną?

dr David Hunt trzyma rzeźbioną drewnianą stopę przybitą do buta należącego do antropologa Grovera Krantza. Krantz zbudował te sztuczne stopy, aby pokazać, jak wyglądałyby fałszywe odciski stóp Wielkiej Stopy.
Laura Krantz

jak wszystkie dzikie rzeczy powinny, Wielka Stopa reprezentuje możliwości i wyobraźnię — narzędzia ludzkiego postępu. W latach 60. Peter Higgs opublikował artykuł o niewidzialnej substancji, która przenika całą przestrzeń i ma szczególny wpływ na cząstki fizyczne. Pomysł wydawał się tak dziwaczny, tak dziwaczny, że został początkowo odrzucony. A jednak, 50 lat później, idee Higgsa dotyczące fizyki kwantowej zaowocowały odkryciem cząstki-bozonu Higgsa. Wyobraźnia, nie logika.

nawet pogoń za szalonymi pomysłami, takimi jak Wielka Stopa, może przynieść ciekawe odkrycia. W 2012 roku profesor z Oksfordu Bryan Sykes doskonalił technikę pobierania DNA z włosów. Zaczął się zastanawiać, czy wszystkie doniesienia o dziwnych, hominidowych stworzeniach na całym świecie mogą świadczyć o małej, ocalałej populacji starożytnych krewnych ludzi, takich jak neandertalczycy czy Denisowianie.

więc Sykes poprosił ludzi, aby wysłali mu próbki włosów od ewentualnej Wielkiej Stopy, yeti i innych kryptozoologicznych stworzeń. Z blisko 100 próbek wyekstrahował DNA z około 30. Większość kępek okazała się normalna — niedźwiedzie, kły, szopy, krowy, owce, ludzie. Ale dwie próbki zwróciły na niego uwagę: częściowo pasowały do DNA znalezionego w kości szczęki starożytnego niedźwiedzia polarnego, gatunku sprzed 40 000 lat. Sykes sądził, że to mogło być DNA nieznanego gatunku niedźwiedzia. Mylił się, ale podekscytowanie tym pomysłem pomogło sfinansować późniejsze prace Charlotte Lindqvist, genetyki niedźwiedzi w SUNY Buffalo. Dowiedziała się, że to, co uważano za dwa podgatunki niedźwiedzia w Himalajach, było genetycznie odmienne, a jeden z nich pochodził z bardzo starożytnej linii niedźwiedzi. Prawdziwa czy nie, Wielka Stopa pomogła nam lepiej zrozumieć krytycznie zagrożony gatunek, o którym niewiele wiedzieliśmy.

dla Bigfooterów DNA jest kolejną wielką nadzieją. Wielu postrzega to jako klucz do znalezienia fizycznych dowodów na Wielką Stopę, których tak bardzo brakuje. Narzędzia dostępne dla naukowców stały się tak potężne, że mogą sekwencjonować DNA za pomocą zaledwie kilku komórek skóry — być może właśnie to można znaleźć w gigantycznym gnieździe na Półwyspie Olimpijskim. Gdy stałem, mouth agape, wpatrując się w te gniazda zeszłego lata, projekt Olimpijski wysłał już próbki na Uniwersytet Nowojorski, gdzie prymatolog molekularny analizował je, aby sprawdzić, czy zawierają jakieś niezwykłe lub nieznane DNA. Co tydzień, jak w zegarku, wysyłałem mu e-maile, żeby sprawdzić, czy ma wyniki i kłamałem, gdybym powiedział, że nie mam nadziei, że znajdzie materiał genetyczny jakiegoś niezidentyfikowanego naczelnika. Zacząłem wymyślać, co to odkrycie oznaczałoby dla nauki, dla ludzkości, dla świata. Zrozumiałem, jak ludzie mają obsesję na punkcie Wielkiej Stopy, bo wydawało się, że złapałem też trochę tego robaka. Potem wróciły analizy, z dowodami na nietoperze, ryjówki, ludzi, niedźwiedzie, jelenie, kojoty – ale bez Wielkiej Stopy. Nic nie wskazuje na naczelnych innych niż ludzie i stworzenia inne niż to, co było typowe dla tego obszaru. Co najmniej rozczarowujące. Więc kiedy prymatolog powiedział mi, że próbki gniazd są dość zdegradowane, że nie są idealne, zacząłem mieć nadzieję, że znajdą się nowsze gniazda, a wraz z nimi dowody Wielkiej Stopy.

jednak nie wszystko stracone. Dla mnie Bigfoot zapewnił lepsze zrozumienie ewolucji człowieka, analizy DNA, psychologii wiary i podstaw biologii terenowej — tematy, których mógłbym nie zgłębiać w inny sposób. Tak, znalezienie olbrzymiego, nieudokumentowanego naczelnika w lasach Ameryki Północnej byłoby niewiarygodnie ekscytujące (i prawdopodobnie zapewniłoby trochę — tylko trochę-usprawiedliwienia dla wszystkich ludzi z Wielkiej Stopy). W obliczu obecnych dowodów, nie sądzę jednak, że Wielka Stopa istnieje. Ale nie o to chodzi.

nawet ludzie z Wielkiej Stopy mają wątpliwości. A jednak fascynacja trwa. Dlaczego? Bo nawet jeśli nie jest prawdziwy, naprawdę go potrzebujemy. Spędziłem ostatnie dwa lata goniąc za cieniem, zawieszając niedowierzanie, aby wyobrazić sobie świat na tyle dziki, by pomieścić coś tak niezwykłego jak Wielka Stopa. Nie spodziewałem się, że idea Wielkiej Stopy będzie tak ważna dla tego, co to znaczy być człowiekiem. Ale to elektryczne, żywe uczucie, które dostaję, gdy patrzę na czarną ścianę dziczy poza światłem ogniska-to wielka stopa. Patrzeć na gwiazdy i zastanawiać się, co tam jest; patrzeć w ocean i wyobrażać sobie jego głębiny; wyobrażać sobie lepszą przyszłość dla naszej planety i wymyślać rozwiązania-to też Wielka Stopa. Jeśli nie możemy sobie wyobrazić czegoś takiego jak Wielka Stopa, jeśli możemy tylko wyobrazić sobie oczywiste odpowiedzi, następny punkt danych, ryzykujemy pogrążenie się w naszych własnych ograniczeniach. I jeszcze jedno: nikt nie udowodnił, że Wielka Stopa nie istnieje. Więc miej oczy otwarte, na wszelki wypadek.

Laura Krantz jest dziennikarką, redaktorką i producentką, zarówno w radiu, jak i w druku. Jest gospodarzem, twórcą i producentem nowego podcastu Wild Thing. @Krantzlm

wyślij e-mail na adres lub wyślij list do redakcji.

  • eseje
  • dzikość
  • Przyroda
  • społeczności
  • Waszyngton
  • Filozofia



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.